"Chłopiec z burzy"
- Dawid Krzewiński
- 27 sie 2019
- 1 minut(y) czytania
Kolejny film. Wow. Nie wiem nawet jak go opisać. Aż tyle słów mi przychodzi do głowy. Jest to film familijny, ale przedstawiający piękną historię. Historię o przyjaźni między małym chłopcem, a pelikanem przedstawioną oczami już dorosłego mężczyzny. Chodzi o film: Chłopiec z burzy. Film pokazuje wspaniałą historię chłopca mieszkającego z ojcem na kompletnym odludziu, na południu Australii. Podczas samotnych spacerów chłopiec odnajduje trzy osamotnione małe pelikany i postanawia się nimi zająć. Nie jest to wcale łatwe. Uczy ich wszystkiego. Latania, łapania ryb, przygotowuje je na powrót do swoich. Okazuje się jednak, że jeden pelikan nie ma zamiaru opuścić chłopca. Może już wystarczy tej fabuły, aby za dużo nie zdradzać. Sam się zdziwiłem, że film familijny może być tak dobrze nakręcony. Oglądając film czułem się, jakby wszystkie uczucia budziły się we mnie na nowo. Przyjaźń, miłość, smutek, nienawiść. Wszystko w jednym momencie. Historia głównych bohaterów może nas wiele nauczyć. Pokaże nam bezgraniczną miłość – czystą i nieskazitelną. Ogromną więź, której nikt ani nic nie jest w stanie rozerwać. Niesamowity smutek po utracie bliskiej osoby. Całkowitą pustkę wywołaną brakiem przyjaciela. Złość w najczystszej postaci. Można pisać tak w kółko. Film ten oczywiście, że jest fikcją, ale jaką piękną. Z jakim przesłaniem. Oglądałem w życiu tysiące filmów i w tym momencie nie jestem w stanie przypomnieć sobie choćby jednego, który z taką łatwością pokazałby wszystko co leży nam na sercu. Poziom aktorski, zdjęcia, scenografia, czy też inne istotne rzeczy nie mają żadnego znaczenia w tym filmie. Widz i tak skupi się tylko na fabule, na przesłaniu. Dla mnie jest to perła wśród filmów i zapraszam do obejrzenia, nawet jeśli jest to kino familijne. Moja ocena to 9/10

Comments