"Iron Sky. Inwazja"
- Dawid Krzewiński
- 27 sie 2019
- 1 minut(y) czytania
Kolejna produkcja i tym razem całkowita klapa. Mowa o: Iron Sky. Inwazja. Zacznijmy o fabule tak w skrócie. Naziści mieszkający na księżycu, gdyż uciekli po II Wojnie Światowej wywołują wojnę nuklearną z ziemią. W ogólnym rozrachunku ludzie, którzy przeżyli, zamieszkali w siedzibie nazistów na księżycu. Co się później okazuje. Najważniejsze głowy państw, religii czy postacie historyczne jak Kaligula są kosmitami, którzy dążyli do zagłady ludzkości. Grupka ludzi dowiadująca się o tym, próbuje wykraść ich energię. Już nie będę wspominał o tym, że Hitler ujeżdżał Tyranozaura. Brak słow. Przypuszczam, że znajdą się ludzie, którym takie kino odpowiada. Na szczęście to moje recenzje, więc mogę mówić co chcę. Tak więc. Nagroda złotej maliny dla tego filmu byłaby jak Oscar. Dawno już tak słabego filmu nie widziałem. Może konkurować z „morderczą oponą”. Fabuła denna, żarty słabe. Ogólnie sam pomysł do bani. Pierwsza część filmu jeszcze trzymała jakiś poziom, ale to! Mam wrażenie, że film powstał na zapleczu i realizował go woźny. Miała to niby być głupkowata komedia, ale słowo „głupkowata” to za mało powiedziane. Czasami żałuję, że nie potrafię przerwać filmu, tylko muszę każdy zobaczyć do końca. Ogólnie nie polecam i odradzam. Moja ocena 2/10

Comments